piątek, 31 marca 2017

Kiełki, najzdrowsze suplementy diety


Dzisiaj, po długiej przerwie, chciałam napisać o moim odkryciu sprzed wielu lat – kiełkach. Nieraz zastanawiamy się jaki suplement diety wybrać, czy nie brakuje nam witamin z grupy b, a może witamin A i E, jaki specyfik wybrać, żeby był najlepiej przyswajalny i pozyskany z naturalnego źródła. Na to najprostsze rozwiązanie: kupić kiełkownicę i hodować kiełki w zaciszu domowym :)
Jak to zrobić?



Ja swoja pierwsza kiełkownicę kupiłam jakieś 7 lat temu, będąc jeszcze na studiach.Na Wielkanoc zawsze na gazie wysiewało się rzeżuchę i wszyscy w domu ją uwielbialiśmy i wyjadaliśmy. Dlaczego więc kiełkowac ją tylko raz do roku, kiedy jest taka zdrowa i smaczna? Idąc dalej, dlaczego nie kiełkować innych ziarenek? I tak oto, podążając tym tropem, doszłam do momentu, że kiełkuję wiele różnych nasion.

Pierwsze nasze narzędzie: Kiełkownica. Moja wygląda tak:



Standardowa plastikowa konstrukcja za około 30 zł na Allegro, dostępna również w ogrodniczych sklepach za podobną cenę. Sprawdza się znakomicie. Swoje lata już ma i plastik stracił przejrzystość, więc nie wygląda efektownie, ale najważniejsze, że działa.

Kolejną rzeczą, jaką potrzebujemy, i tu już poważniejszy temat, nasiona na kiełki. Przez wiele lat kielkowania wypróbowałam wiele nasion. Zdażało się, że wchodziłam do sklepu i na stoisku warzywnym był piękny wieszak z torebeczkami nasion. Takie stoiska przyciągają mnie jak muchę do lepu haha, więc kupowałam co mnie zaciekawiło. Często te kiełki nie wzrastały, albo pleśniały. Zrażałam się i na jakis czas zarzucałam hodowlę. Ale po latach doświadczeń nie daję się już omamić w markecie i kupuje tylko te kiełki, z tych firm, z których jestem pewna, że ziarna są najwyższej jakości. Niestety to tylko dwie firmy:

1)      Diet food. Duże opakowania (oprócz brokuła, który jest niestety najmniejszy i najdroższy, ale od czasu do czasu kupuję, bo jest pyszny i zdrowy) i ziarna zawsze wspaniale kiełkują. Jak mieszkałam w Krakowie, to w Lewiatanie było stoisko i można je tam było kupić. W moim Eko sklepie też są, ale z uwagi na to, że się na niego obraziłam ostatnio, nie kupuję już tam, więc zamawiam większe ilości przez Internet.
a)      Brokuł, jak wspomniałam, najmniejszy i najdroższy, ale surowy brokuł ma działanie antynowotworowe, a co to za przyjemność jeść surowego brokuła ;) Lepiej zjeść kiełki, bo są pyszne!
b)      Alfalfa, czyli lucerna, jest to jedno z moich ulubionych nasion, polecana dla kobiet w ciąży i karmiących, więc przez długi czas mnie to dotyczyło i nadal dotyczy – zażywam regularnie ;) Jest to małe ziarenko, o dość obojętnym smaku, szybko kiełkuje, w około 3 dni. Aktualnie znajduje się w mojej kiełkownicy:



c)       Sezam siewny, rzadko wysiewam, bo trzeba go szybko zjeść po wykiełkowaniu (im mniejszy, tym lepszy), bo szybko robi się gorzki. Ogólnie nie jest zły, ale jakoś serca nie mam do niego ;)
d)      Rzodkiewka, wspaniałe kiełki. Bardzo często wysiewam, mają pikantny smak, fajnie kiełkują, najlepsze są na początku, jako niewielkie kiełki. Jak urosną nam wielkie badyle, to już nie są tak apetyczne ;) Ważna sprawa z tymi kiełkami, to często robi się na nich taka otoczka, wygląda jak pleśń, ale pleśń to na szczęście nie jest, więc można śmiało jeść. Jak komuś przeszkadza wizualnie to coś, to można je przepłukać na sitku przed zjedzeniem. No i trzeba uważać, żeby nie jeść tych kiełków przed ważnym spotkaniem biznesowym, bądź randką, bo może nam się po nich nieprzyjemnie odbić hehe :D
      Również mam je w kiełkownicy, ale dopiero co wysiane, więc póki co same ziarna:



e)      Rzeżucha. Najbardziej popularne nasionko, wszyscy znają ten smak. Z tej firmy rzeżucha pięknie rośnie i wybornie smakuje ;)
f)       Fasola mung, jedyne kiełki strączkowe, które lubię. Fasola jest najlepsza też na początku, potem jest strasznie długaśna, szybko rośnie i ma dłuuuugi korzeń. W smaku jest taka sama, ale wygląd ma już mniej apetyczny.
g)      Soczewica. Zdarza mi się ją kupić, same kiełki są pyszne, ale ziarno z których wyrosną jest dość twarde i ja jakoś nie mam ochoty go jeść, więc się go pozbywam, a to zajmuje trochę czasu i trzeba podłubać, a że jestem leniwa, to wybieram takie kiełki, przy których nie trzeba dłubać ;)
h)      Soja. Jakoś soja mnie nigdy nie zachwyciła. Dawno już jej nie kupowałam. Jak wszystkie strączkowe, trzeba było się najpierw pozbyć ziarna, a tego mi się robić nie chciało ;)

Jeśli wysiewamy kiełki nasion strączkowych, to fajnym rozwiązaniem jest wykiełkować dużą ilość, np. na trzech poziomach i poddusić na patelni. Można zrobić z tym dodatkiem całkiem interesujące danie, aczkolwiek robiłam tak raz, bo zawsze szkoda mi mocy przerobowych kiełkownicy marnować na kiełki, które podczas duszenia stracą wiele witamin wrażliwych na wysoką temperaturę. Niemniej jadłam taki miks u znajomych i bardzo mi smakował. Nie trzeba się wtedy ziarenek pozbywać, bo one miękną podczas duszenia.


Kolejna firma, która zyskała moje zaufanie to W. Legutko. Torebki sa mniejsze i wychodzi mniej ekonomicznie, ale ponieważ oferta Diet-food jest dośc ograniczona, to urozmaicam sobie dietę kiełkami Legutko. Oni maja ogromny wybór, ja próbowałam wielu, ale nie wszystkich, myślę, że z czasem będę uzupełniała moją listę ;)
1)      Słonecznik. Jest przepyszny, delikatny i chrupiący. To są duże „mięsiste” kiełki. Jedyny minus to to, ze trzeba zdjać skorupkę, która, jak to skorupka słonecznika, jest twarda. Ale łatwo odchodzi i na prawde warto się pomęczyć ;)
2)      Kozieradka. Nawet nie wiem co to za roślina, bardziej z przyprawa mi się kojarzy, ale to moje niedawne odkrycie. Jest mało charakterystyczna w smaku, a dla kiełków to zaleta. Chrupiąca i pyszna.
3)      Pszenica. Fanką pszenicy nie jestem, staram się unikać jej jak tylko się da, niestety nie jest to łatwe (pszenicę tą standardową zastępuję jej starą odmianą - orkiszem kiedy tylko mogę, lub innym zbożem). Ale kiełki pszenicy mają jedną duża zaletę. Nie ma bogatszego pożywienia w witaminę E niż kiełki pszenicy. Od czasu do czasu ją wysiewam, choć nie przepadam za tymi kiełkami. Maja twarde ziarno, które najlepiej oddzielić i sam kiełek jest jak słodka trawa ;) Ale wiem, że są amatorzy tych delicji ;)
4)      Jarmuż, ja mam czerwony. Pyszne drobne kiełki, uwielbiam!
5)      Kapusta głowiasta czerwona. Podobne w smaku i wyglądzie do jarmużu, również uwielbiam!
6)      Cebula, por. Moje niedawne odkrycie. Kiełki są przepyszne, lekko pikantne, podobne do siebie. Różnica jest jednak w cenie. I to ogromna. Opakowanie kosztuje tyle samo, ale w torebce pora jest 1,5 g, a cebuli 10 g. taka porcja pora to jedno piętro kiełkownicy i to z dużym luzem. Polecam więc od razu kupić nasiona cebuli, bo w smaku są na prawdę bardzo podobne. Są to drobne czarne ziarenka, twarde i długo kiełkują, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nigdy nie liczyłam, ale myślę, że 5 dni na pewno potrzeba. Mam je obecnie w kiełkownicy, tak wyglądają po 5 dniach. Ja jeszcze poczekam z konsumpcją, aż trochę urosną. 



Tyle kiełków przetestowałam z tej firmy, oferta jest bogatsza, więc w miarę możliwości postaram się uzupełniać wpis. 

Oto moje obecne zasoby:



Jeszcze kilka słów o kiełkownicy. W opakowaniu jest instrukcja obsługi, ale w skrócie wam opowiem, jak to się w ogóle robi ;)
Kiełkownica ma trzy piętra. Ja robię tak, ze jednego dnia wysiewam jedno piętro, za dwa dni, kiedy te sa już prawie do jedzenia, wysiewam kolejne i za dwa dni ostatnie. W ten sposób mam zawsze świeże kiełki. Jak kończę już jedno pięterko i wypadało by wysiewać już nowe kiełki, to tą resztkę przekładam niżej, żeby zwolnić miejsce dla nowego wysiewu.
Na każdym pięterku jest dziura z zaworkiem, który się czasem zapycha. Trzeba zerkać, czy woda się nie zatrzymała. Niekiedy wystarczy zaworkiem pokręcić, ale zdarza się i tak, że konieczne jest wyciągnięcie go i udrożnienie otworu, bo dostanie się tam jakieś zagubione ziarno ;) Wykałaczka jest do tego idealna.

Ja kiełki podlewam raz dziennie. Zdarza mi się zapomnieć, ale na prawde trzeba się postarać, żeby je ususzyć całkowicie. Nawet jak obwiędną trochę, to woda je wskrzesi ;) Podlewam zwykłą wodą z kranu. Wodę, która przepłynie przez trzy piętra zlewam do konewki i podlewam nią kwiatki. Ma dużo mikroelementów, więc działa jak odżywka.
To chyba tyle z obsługi tego skomplikowanego urządzenia ;)

Może ten tekst zainspiruje was do kupna kiełkownicy. Może nie wiedzieliście, że takie urządzenie w ogóle istnieje. A te wydane jednorazowo 30 zł szybko się zwróci, jeśli zdarza wam się kupować gotowe kiełki w sklepach. Jest to najzdrowszy i najtańszy suplement diety, który każdy człowiek powinien zażywać, w szczególności w okresach przeziębień i braku dostępu do świeżych warzyw i owoców, czyli teraz na przedwiośniu. 

3 komentarze :

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiełki jak najbardziej są smaczne i ja lubię je także jeść czy dodawać do różnych dań. Mimo wszystko również zamawiam sobie suplementy z apteki internetowej https://apteline.pl/ i bardzo podoba mi się to, że moje zamówienie w bardzo krótkim czasie od mnie trafia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie jak mamy możliwość próbowania naturalnych produktów to warto, doskonały sposób na to, aby zadbać o siebie tak w pełni. Ja teraz znalazłam przykładowo świetne produkty typu moringa sklepu dk-sklep.pl i też warto tam zajrzeć. Oni mają sprawdzone i dobre suplementy.

    OdpowiedzUsuń