Miałam w życiu różne etapy jeśli chodzi o chleb. Były całkiem
długie okresy, kiedy go nie jadłam w ogóle, były takie, że robiłam sama chleb
pszenny pełnoziarnisty lub bezglutenowy. Chleb pszenny razowy miałam wrażenie,
że strasznie „siadał na żołądek” i był ciężkostrawny, natomiast bezglutenowe, a
robiłam ich kilka, strasznie się sypały.
Tęsknię bardzo za najprostszym chlebem, który jadłam całe
dzieciństwo.
To był co prawda zwykły pszenny chleb z białej mąki, ale miał
chrupiącą skórkę i miękki ,treściwy miąższ
;) Niestety na próżno szukać dzisiaj takiego chleba. Wszystkie są jakby
napompowanymi gniotami, w dodatku są bardzo lekkie – samo powietrze. Jest za to
mnóstwo wybajerzonych chlebów,
pełnych różnorakich ziaren, z dodatkami różnych mąk, ale nie znalazłam u siebie
w mieście chleba, który nie zawierałby podejrzanie brzmiących dodatków. Od
kiedy pieczenie chleba stało się takim trudnym zadaniem, że potrzeba do tego
dwudziestu składników?
Ponieważ staram się nie jeść pszenicy, a dwie próby
zrobienia zakwasu na chleb żytni nie powiodły się, to stwierdziłam, że pora na
chleb orkiszowy. Orkisz to stara odmiana pszenicy, jeszcze nie tak
zmodyfikowana i zawierająca dużo mniej glutenu niż pszenica. A chleb taki można
upiec na drożdżach, nie trzeba się bawić z zakwasem :) EUREKA! ;)
Potrzebne składniki:
- mąka orkiszowa
pełnoziarnista – 1 kg
- ciepła, ale nie
gorąca woda – 1 litr
- drożdże – 30 g =
1/3 kostki lub dwie paczki suszonych
Do tego około 2 płaskie łyżki soli i kilka łyżeczek cukru
(tylko do drożdży w kostce).
Opcjonalnie przyprawy: ja używam kminku lub czarnuszki.
Do dużego garnka wsypuję mąkę, dodaje sól, a w międzyczasie
1/3 kostki drożdży posypuję kilkoma łyżeczkami cukru, żeby się zrobiły płynne
(około 4 łyżeczki). Jeśli używamy drożdży suszonych, to wszystkie suche
składniki mieszam w garnku i zalewam ciepłą wodą.
Jak drożdże w kostce staną się płynne to dolewam najpierw do
mąki wodę, potem drożdże, ewentualnie przyprawy i mieszam wszystko. Czasami
dodaję troszkę mniej wody, zależy jak mi się uda wyrobić ciasto.
Jak ciasto
jest ładnie wymieszane to garnek przykrywam czystą ściereczką i zostawiam na
jakieś pół godziny, godzinę, czasem dłużej, żeby wyrosły. Ważne żeby nie było w
pomieszczeniu zimno (wietrzenie mieszkania przełóżmy na później ;) ) i nie było
przeciągu.
Jak ciasto wyrośnie to przekładam do foremki wyłożonej
papierem do pieczenia. Foremkę mam o wymiarach 40 x 12 x 7,5.
Włączam piekarnik
na około 200 stopni i jak się nagrzeje to wkładam foremkę z ciastem. W czasie
nagrzewania piekarnika chlebek jeszcze wyrasta w foremce :) Można przed
włożeniem przejechać mokrą dłonią po wierzchu ciasta, żeby je wygładzić.
Chleb piekę około godziny, po czym wyjmuję z piekarnika i z
foremki, odrywam papier i jeszcze wkładam na około 10 minut. Po takim czasie
mój chlebek jest dość spieczony, ale ja lubię taki mocno wypieczony.
Jak chleb jest ciepły to nie da się go za bardzo kroić,
trzeba poczekać do ostygnięcia.
Kiedyś wydawało mi się, że mąka orkiszowa jest droga. Kto to
widział kupować kilogram mąki za 7 zł. Ale po przeanalizowaniu stwierdziłam, że
żeby kupić jakiś smaczny i w miarę naturalny chleb to trzeba wydać co najmniej
3,5 zł, a bochenek jest tak mały, że wystarcza na nas dwoje na półtora,
maksymalnie dwa dni. Jeśli by chcieć kupić czysty orkiszowy chleb, to cena byłaby
znacznie wyższą. Taki chleb upieczony z kilograma mąki orkiszowej wystarcza na
5 dni, jest duży, treściwy i dwiema kromkami można się nieźle najeść, więc suma
summarum cena jest podobna,a nawet korzystniejsza, a mam prosty chleb,
składający się jedynie z mąki, wody i drożdży.
Mam nadzieję, ze wystarczy mi zapału na regularne pieczenie
:)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz