poniedziałek, 27 października 2014

Jak uniknąć efektu jojo po głodówce / diecie?

Są dwa sposoby na uniknięcie efektu jojo. Jeden, to jeść z umiarem, liczyć kalorie i nie przekraczać zalecanych dziennych porcji kalorii. Pewnie działa, ale na mnie nie za bardzo. Ja nie potrafiłam zjeść małego kawałka ciasta, bo po tym małym kawałku pragnęłam jeszcze jednego i jeszcze jednego… Prowadziło to do tego, że albo byłam na diecie i nie jadłam słodyczy w ogóle, a jak już schudłam, to zaczynałam sobie folgować i jeść tyle, na ile miałam ochotę. Jak znów przytyłam, to rozpoczynałam cykl od nowa. Wstyd mi teraz, jak sobie o tym przypominam…

Dlatego opowiem Wam, jak odkryłam swój sposób na uniknięcie efektu jojo po diecie warzywno-owocowej (W-O). Jest to jedyny sposób na utrzymanie zgrabnej sylwetki, przy pozostaniu w zdrowiu i dobrym samopoczuciu.

Założenia postu W-O są takie, że po odbyciu postu nie możemy wrócić do poprzednich nawyków żywieniowych, bo zwyczajnie zniweczymy wszystkie korzyści, jakie wyciągnęliśmy z diety. O etapie, który następuje po diecie, obszernie w książce pisze doktor Dąbrowska („Ciało i ducha ratować żywieniem”), dlatego nie będę się rozwodzić, a od czasu do czasu pewnie wrzucę jakiś przepis na zdrowe danie (bez cukru, bez glutenu i ze zdrowymi tłuszczami).

Ale do rzeczy, co z tym efektem jojo ;)
Sama się dziwię, że daję radę, ale całkiem nieźle mi idzie to zdrowe żywienie. Tak się cieszę tym swoim dobrym samopoczuciem, o którym pisałam wcześniej, że nie poświęciłabym go dla żadnego jedzenia. Jedzenie to przecież tylko chwilka przyjemności… Wiem, że czasem ciężko się powstrzymać, jak piekarnia atakuje nas zapachem świeżych pączków, ale jak to w życiu bywa: Trening czyni mistrza :)

Najważniejsze zasady to: Na zawsze pozbyć się rafinowanych i przetworzonych produktów t.j. olej (np. kujawski i wiele innych sprzedawanych w marketach), biała mąką (a więc zdecydowana większość pieczywa), cukier, mleko sklepowe (UHT i pasteryzowane, choć z tego akurat robię czasami jogurt naturalny domowej roboty), serki, smakowe jogurty, lody, wyroby seropodobne (coś, co udaje ser żółty), kiełbaski, kabanoski, parówki, paluszki rybne, gotowe produkty w saszetkach, torebkach, opakowaniach, czyli kostki rosołowe, fixy, zupki chńskie, makarony, sosy w słoikach, chipsy, paluszki, krakersy, herbatniki itp. O słodyczach wspominać chyba nie muszę, bo zaliczam je do kategorii „cukier” :) Generalnie wszystko co jest przemysłowo przetworzone jest be

A dlaczego? 
Wytłumaczę to po swojemu, może nie jest to naukowe podejście, ale do mnie przemawia. 
Wszystkie procesy przetwórcze, jakie przechodzą bazowe produkty od początku tego procesu do końca sprawiają, że w końcowej fazie produkt ten jest pozbawiony witamin, enzymów i większości składników, które potrzebne są do jego prawidłowego strawienia.  Jak jemy np. taką margarynę, to nasz organizm musi z własnych zasobów pobierać substancję, z których nasiona (pierwszy produkt do wyrobu oleju) zostały ogołocone poprzez obróbkę, bo inaczej jej nie strawi.  Jedynie Natura jest na tyle mądra, że taki olej świeżo tłoczony (mechanicznie, na zimno) lub nasionko, nie dość, że zawiera potrzebne substancje do jego strawienia i przyswojenia, to jeszcze daje nam wiele dobroci od siebie.
Już nawet na lekcjach biologii w podstawówce uczyli, że obróbka termiczna niszczy znaczną część witamin. 

Co więc pozostaje do jedzenia? 

Najlepiej kupować produkty, których składu nie musimy studiować, czyli warzywa i owoce. Ja stałam się częstą bywalczynią targu w moim mieście. Mogę się tam zaopatrzyć nie tylko w warzywa i owoce, ale także fasolę, groch, siemię lniane, cieciorkę, ostropest, czarnuszkę, wszystkie kasze i pestki (słonecznik, dynia), a także miód z pasieki, mleko od krowy, jajka od kur z wolnego wybiegu, twaróg wiejski.

To są produkty, dzięki którym mam co do gara włożyć i wyczarować pyszne proste posiłki, zdrowe, naturalne i sycące. 

Może się wydawać, że co z tego można zrobić, ale mówię Wam, jest tyle pomysłów. Dla przykładu podam, że robiłam kiedyś deser z fasoli :) Biała fasola ugotowana, z kakao, miodem i daktylami. Dałam bratu do spróbowania i mężowi i żaden nie zgadł, że to fasola :)

W Internecie jest wiele przepisów jak zrobić lody z bananów, deser z awokado i kakao, szarlotkę z kaszy jaglanej, pasztet warzywny z kaszą jaglaną, nawet sernik z kaszy jaglanej i orzechów (bardzo dobry, robiłam). 

Dla mnie osobiście otworzył się nowy rozdział kulinarny, bo zamknięta byłam w schemacie Kuchnia Polska, a od czasu do czasu coś bardziej „egzotycznego”. A teraz eksperymentuję i próbuję nowych smaków. Zdecydowanie nie czuję, że się "umartwiam" i cały czas sobie muszę odmawiać, bo robię sobie tak pyszne rzeczy do jedzenia, że czasami, mimo, że już jestem najedzona, żałuję, że już zjadłam ;)

Nie ograniczam się z ilością jedzenia, jem tyle, ile mam ochotę, nie liczę kalorii. Często jem banany, daktyle, suszone owoce, dużo jabłek, pestki i orzechy, miód, melasę, czyli bardzo kaloryczne produkty, a nie tyję nic a nic. Odkryłam, że kluczem do zgrabnej figury jest jedzenie prawdziwego jedzenia! :)

Jak ktoś ma jakieś swoje spostrzeżenia, to chętnie się dowiem, bo moja przygoda z takim jedzeniem trwa dopiero nieco ponad pół roku, więc stosunkowo niedługo.

3 komentarze :

  1. Ja zrobilam ciasto czekoladowe z buraka i wyszło pyszne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziel się przepisem :) Ostatnio na stronie kotlet.tv widziałam ciasto czekoladowe z fasoli i też mnie bardzo zaintrygowało :)

      Usuń
    2. http://www.jadlonomia.com/przepisy/czekoladowe-ciasto-z-burakie/ - ciasto z puree z buraka + ciasto, które muszę zrobić, bo ponoć sernik przypomina: http://maszu.blogspot.com/2014/12/bezglutenowe-ciasto-jaglane-bez.html :)

      Usuń