Przez kilka
dni, może nawet tygodni, zaczytywałam się w stronach poświęconych głodówkom.
Jest ich całkiem sporo. Dodatkowo wertowałam fora internetowe w poszukiwaniu
szczęśliwców, którym głodówka pomogła na trądzik. Wiem, fora internetowa nie
cieszą się szacunkiem, ale dla mnie często są pomocne w wielu dziedzinach.
Staram się czerpać z nich to, co najcenniejsze, czyli doświadczenie innych
ludzi. Wiadomo, niektóre informacje trzeba podzielić przez pół, na niektóre
rzeczy przymknąć oko, ale generalnie dużo można się dowiedzieć.
Przeczytałam
cały wątek o chłopaku, który głodówką (taką o samej wodzie), wyleczył się z
trądziku. Napaliłam się na nią niesamowicie.
W mojej głowie przetwarzałam wszystkie wyczytane informacje i przeplatałam je z własnym, wieloletnim doświadczeniem. Czułam się już wyraźnie bardziej oświecona. Zaczęłam wiązać problem trądziku ze stylem życia, głównie z tym, co jem i piję. Pomyślałam sobie, że przez tyle lat mojego życia, nie miałam pojęcia co jadłam. Często jadłam nie to, co zdrowe, ale to, co mi smakowało. A że po tatusiu byłam wielbicielką słodyczy, ciast wszelkich, to nie odmawiałam sobie ich, kiedy nadarzała się okazja. Pamiętam, że wiele razy nachodziły mnie takie myśli, ze fajnie byłoby mieć jakieś wielkie pudło ciasteczek i móc je zjeść wszystkie. Jak ktoś cię częstuje, to jesz jedno, dwa ciacha. Jak sama kupisz i częstujesz kogoś, to też głupio zjeść tak całe pudełko. Zawsze trzeba się kontrolować, więc marzyło mi się zostać z tymi ciasteczkami sam na sam i pochłonąć taką ilość, żeby mi się już więcej nie chciało. Na szczęście miałam trochę zdrowego rozsądku i nie dopuszczałam za często do takich sytuacji. Od obżarstwa ratowała mnie chęć posiadania w miarę szczupłej sylwetki.
W mojej głowie przetwarzałam wszystkie wyczytane informacje i przeplatałam je z własnym, wieloletnim doświadczeniem. Czułam się już wyraźnie bardziej oświecona. Zaczęłam wiązać problem trądziku ze stylem życia, głównie z tym, co jem i piję. Pomyślałam sobie, że przez tyle lat mojego życia, nie miałam pojęcia co jadłam. Często jadłam nie to, co zdrowe, ale to, co mi smakowało. A że po tatusiu byłam wielbicielką słodyczy, ciast wszelkich, to nie odmawiałam sobie ich, kiedy nadarzała się okazja. Pamiętam, że wiele razy nachodziły mnie takie myśli, ze fajnie byłoby mieć jakieś wielkie pudło ciasteczek i móc je zjeść wszystkie. Jak ktoś cię częstuje, to jesz jedno, dwa ciacha. Jak sama kupisz i częstujesz kogoś, to też głupio zjeść tak całe pudełko. Zawsze trzeba się kontrolować, więc marzyło mi się zostać z tymi ciasteczkami sam na sam i pochłonąć taką ilość, żeby mi się już więcej nie chciało. Na szczęście miałam trochę zdrowego rozsądku i nie dopuszczałam za często do takich sytuacji. Od obżarstwa ratowała mnie chęć posiadania w miarę szczupłej sylwetki.
W domu,
kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami, jadło się mięso prawie codziennie, myślę,
że średnio 5 dni w tygodniu. Do tego wędlina, kiełbaska itp. Potem na studiach
już nie jadłam ani wędliny, a i mięsa coraz mniej. Za to alkoholu sobie nie
żałowałam… Jestem raczej osobą towarzyską i nie spędziłam studiów jedynie nad
książkami, zamknięta w pokoju. Ale nie ma co drążyć tematu alkoholu ;) Nie
ukrywam, że pojawiał się i to często w niemałych ilościach. Właściwie ilości
może duże nie były, ale regularność spożywania o wiele zawyżała wszelkie normy
;)
Zrobiłam
więc taki oto rachunek sumienia, wyciągałam z czeluści mej pamięci wszystkie
grzechy i przewinienia mogące mieć wpływ na kondycję mojej skóry. Jako
zadośćuczynienie postanowiłam przeprowadzić głodówkę. Ale głodówka to nie takie
hop-siup i każdy, kto się trochę tym interesował wie, że trzeba ją dobrze
zaplanować i że etap głodówki poprzedzony jest etapem przygotowań do niej.
Zawsze byłam
w gorącej wodzie kąpana i najchętniej od razu brałam się do roboty, jak tylko
coś sobie umyśliłam. Tym razem jednak wykazałam się zdrowym rozsądkiem i do
tematu głodówki przygotowywałam się długo. W końcu mam, przez co najmniej 10
dni, nic nie jeść, a to nie bułka z masłem. Mój organizm też będzie w niezłym
szoku, także postanowiłam dać mu trochę czasu na aklimatyzację ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz